Miłosz Kłeczek to jedna z największych ofiar zmiany władzy jeżeli chodzi o Telewizję Polską. Młody dziennikarz został wyrzucony z pracy zaraz po tym, jak Donald Tusk i spółka wzięli się za porządki związane z TVP.
Kłeczek był jednym z najbardziej kontrowersyjnych dziennikarzy przy Woronicza. Wdawał się w ostre dyskusje, a wręcz w pyskówki, co niejednokrotnie czyniło prowadzony przez niego program mocno kontrowersyjnym. Nie jest także tajemnicą, iż był jednym z tych, którzy najgłośniej szerzyli propagandę PiS-u.
36-latek pracował w TVP info i prowadził takie programy jak między innymi „Woronicza 17” czy „Minęła 8”. To właśnie podczas jednego z takich programów Kłeczek mocno starł się z posłem Polskiego Stronnictwa Ludowego Pawłem Bejda. – Jest pan chamem i wypraszam sobie tego rodzaju insynuacje. Proszę się więcej nie zagalopowywać. To jest moje ostatnie ostrzeżenie do pana – mówił wówczas do Bejdy.
Kłeczek i jego stawki w TVP
Jak dowiedział się „Presserwis” Kłeczek za jedno wydanie prowadzonego przez siebie programy „Strefy Starcia” zarabiał 2,5 tysiąca złotych. Kłeczek często też relacjonował obrady Sejmu i za każdą taką jednorazową relację płacono mu 1200 złotych.
Były już gwiazdor mediów publicznych nie pozostawał bez pracy zbyt długo, bowiem w swoje szeregi, podobnie jak Danutę Holecką czy Michała Rachonia, zaprosiła go Telewizja Republika. Kłeczek będzie tam prowadził szeroko pojętą publicystykę, a także złapie za mikrofon w roli reportera.
Nie wiadomo, na jakie pieniądze może liczyć Kłeczek w nowej pracy, ale na pewno z głodu nie umrze. Ma on bowiem 90 procent udziałów w spółce Financial Poland, a jak wynika z jej sprawozdania finansowego za rok 2022, osiągnęła ona przychód w wysokości dziewięciu milionów złotych.
Czytaj także:
- Morawiecki: premie dla piłkarzy nie były błędem
- Morawiecki: Chciałbym przejąć funkcję Jarosława Kaczyńskiego
- Ikonowicz: Wąsik i Kamiński budują legendę męczenników, ale to przestępcy