Już od lipca w życie mają wejść znaczne podwyżki za energię, czyli prąd i gaz. Mają wejść, mimo wcześniejszych zapewnień rządu, że rachunki wcale tak bardzo nie wzrosną. Takiemu obrotowi spraw sprzeciwia się Prawo i Sprawiedliwość, które zainicjował specjalny projekt.
Galopująca inflacja już wystarczająco uciemiężyła portfel zwykłego polskiego obywatela. Ceny za żywność bywają wszak horrendalne, więc podwyżka rachunków za energię jak zwykle odbije się na tych najbiedniejszych. Zapowiadane bony energetyczne i wszelkiej maści ulgi nie pokryją kwoty, o którą wzrośnie energia.
Według opinii ekspertów w tej sprawie ceny mogą wzrosnąć w przedziale od 30 do 60 procent, pomimo że Ministerstwo Klimatu i Środowiska początkowo zapowiadało, że wzrosną o 30, ale… złotych. Ten „drobny” szczegół może finansowo pogrążyć niejedno gospodarstwo domowe.
Czy PiS zatrzyma podwyżki energii?
Dzisiaj Jarosław Kaczyński pojawił się w Sejmie, by ogłosić zainicjowanie specjalnego projektu Prawa i Sprawiedliwości, pod którym zebrano już ponad 140 tysięcy. Projekt nazwano „Stop podwyżkom od lipca”. Prezes PiS-u chce tym sposobem naciskać na obecną władzę, by wycofała się z pomysłu nadchodzących podwyżek.
– Mamy w Polsce falę podwyżek, mamy VAT na żywność, mamy to wszystko, co wiąże się ze zniesieniem tarcz, czyli podwyższeniem cen energii, a to z kolei spowoduje podniesienie innych cen. Mamy także nieco inne zjawiska, jak obniżenie 14. emerytury. Mamy objawy tego wszystkiego, co sprowadza się do obniżenia stopy życiowej i co sprowadza się do tego, że można spokojnie powiedzieć, że zapowiedzi przedwyborcze PO i jej szefa, że „nic co dane, nie będzie odebrane”, były po prostu kłamliwe – powiedział Kaczyński na konferencji prasowej na korytarzu Sejmu.
– My chcemy się temu czynnie przeciwstawić i stąd ta inicjatywa, która dzisiaj znajduje ten wstępny finał, czyli złożenie podpisów u marszałka Sejmu. W tej chwili tych podpisów jest sto czterdzieści kilka tysięcy. One nieustannie wpływają – dodał 74-latek.
Kaczyński przekonuje, że takie metody nacisku mogą poskutkować i wpłynąć na obecny rząd, który będzie musiał przed społeczeństwem tłumaczyć się z podwyżek, które przecież wcale nie miały nadejść.